Otwórz wyszukiwarkę
Zamknij wyszukiwarkę
Zaloguj się
Zaloguj się do konta golfisty

Kusznierewicz: po igrzyskach czas na golf

Mateusz Kusznierewicz oświadczył, że olimpijskie regaty Londyn 2012 będą piątymi i ostatnimi igrzyskami w jego karierze. Złoty medalista w klasie Finn z Atlanty 1996 zaznaczył też, że nie odejdzie z żeglarstwa, ale więcej czasu poświęci na grę w golfa.

Kusznierewicz, który reprezentuje dwa kluby – gdański żeglarski i podwrocławski golfowy Toya – wraz z Dominikiem Życkim (Spójnia Warszawa) w połowie sierpnia startowali w przedolimpijskich regatach u wybrzeży Weymouth. Po nich trzykrotny mistrz świata – w Finnie (1998, 2000) i Starze (2008) udał się na podszczecińskie pole Binowo Park, gdzie rywalizował w równolegle rozegranych turniejach: World Golfers Championship Poland i Diners Club Trophy. Dzisiaj odlatuje do Dublina na rozpoczynające się tam w niedzielę mistrzostwa Europy w klasie Star.

Anna Kalinowska: Choć jesteś w trakcie żeglarskiego sezonu znalazłeś chwilę, by wystartować w turnieju golfowym. W dodatku  wraz z Jerzym Dudkiem i Mariuszem Czerkawskim stanąłeś na podium celebryckiej kategorii polskiej edycji WGC…
Mateusz Kusznierewicz: Wygospodarowałem parę dni dla mojej pasji. Lubię grać, ale brakuje czasu na golfowe treningi. Jurek i Mariusz znajdują go coraz więcej i efekty widać. Jednak w kalendarzu, który układam z dużym wyprzedzeniem, mam już wpisane, że po Londynie zacznę poważniej traktować ten sport. Wystartuję w turniejach Diners Trophy, liczę też na udział w zawodach organizowanych przez Polski Związek Golfa.

Czyli po londyńskich igrzyskach zakończysz żeglarską karierę?
– Myślałem, czy jej nie wydłużyć do olimpiady w Rio de Janeiro w 2016 roku, ale odszedłem od takiej ewentualności i oficjalnie oświadczam: jeśli zakwalifikuję się do reprezentacji Polski na Londyn 2012, będą to moje ostatnie regaty olimpijskie. Nie ma sześciu kółek olimpijskich, jest pięć. I na pięciu startach poprzestanę.

A później czas na golf…
– Z żeglarstwem związany jestem od dziecka i na pewno pozostanę w nim zawodowo. Mam firmę, która sprzedaje jachty, szkołę żeglarską, fundację, organizuję imprezy żeglarskie na Bałtyku, jestem też ambasadorem miasta Gdańsk do spraw morskich, więc żagle będą obecne w moim życiu. Golf od paru lat jest dla mnie relaksem. Choć pierwszy raz w piłkę uderzyłem kijem w 1993 roku to zatrzymałem się w rozwoju i przez ostatnie pięć lat mam handicap oscylujący wokół 17. Za mało gram, bo prawie 220 dni w roku poświęcam żeglowaniu i aż do londyńskich igrzysk to się nie zmieni. Ale później będę więcej czasu poświęcał na golfa, a przede wszystkim będę trenował.

Żeglarstwo i golf – ile te sporty mają ze sobą wspólnego?
– Golf i żeglarstwo to sporty techniczne, w obu liczy się koordynacja, płynność ruchów, kondycja. Ważna jest też strategia i ocena ryzyka. Podczas kilkugodzinnej rundy golfa trzeba odpowiednio zaplanować rozegranie każdego z osiemnastu dołków, podobnie jak planuje się pokonanie trasy regat. Wielu żeglarzy, gdy wiatr jest słaby, a wyścigi odwołane, udają się na rundę golfa. Wśród rywali naliczyłem sporo golfistów; najlepszym z nich jest Kanadyjczyk Richard Clarke. Gra też wielu Amerykanów i Nowozelandczyków.

Jak oceniłbyś grę Jerzego Dudka, Mariusza Czerkawskiego i Twoją? Jak przebiegała rywalizacja między Wami?
– Aż miło popatrzeć, jak chłopaki grają, jaki niesamowity postęp zrobili w ostatnim czasie. Mają jednocyfrowe handicapy, a ja z radością dobiłem do 15, więc póki co daleko mi do nich. Ale cóż – ja przygotowuję się do igrzysk, a oni są na sportowej emeryturze. Pewnie na golfa poświęcają tyle czasu w tygodniu, co ja w całym sezonie. Nawet policzyłem, że w tym roku zagrałem 7 rund i tyle samo razy byłem na driving range’u. Długa gra nas prawie różni, ale mi brakuje ogrania, mam słabą krótką grę.
Natomiast dawno nie widziałem tak regularnego i konsekwentnego golfisty jak Jurek – szedł w Binowie jak przecinak, właściwie nie miał słabych uderzeń. Wszystko robi ze spokojem, bardzo ładnie gra. Mariusz ma hokejowe uderzenie i potrafi posłać piłeczkę bardzo precyzyjnie, ale czasem nie „klei” mu się gra. Ale innym razem idzie mu super – wczoraj na przykład zagrał jedną dziewiątkę na par.

– Na podium celebryckiej kategorii w Binowie stanęli sami sportowcy, a za nimi byli artyści. Odbierając puchar powiedziałeś „To o czymś świadczy panowie”…
Mówiłem to oczywiście z uśmiechem, ale faktem jest, że osoby, które wcześniej nie miały do czynienia ze sportem nie zdają sobie sprawy z aspektów, która dla nas-sportowców są oczywiste. Często golfiści nie zwracają uwagi na kondycję fizyczną czy odżywianie, a gdy trzeba zagrać kilka rund z rzędu niektórzy są wykończeni. Zapominają o odpowiednim nawadnianiu. Inaczej podczas rundy odżywiam się ja, Jurek czy Mariusz, a inaczej pozostali gracze. Powinni pamiętać, że takie sprawy też są ważne, bo przejście 18 dołków to przecież pięć godzin wysiłku fizycznego na świeżym powietrzu.

Dziękuję za rozmowę.



Więcej aktualności

Partner Strategiczny

Partner Generalny

Zarezerwuj TEE TIME
Dostępność WCAG