Otwórz wyszukiwarkę
Zamknij wyszukiwarkę
Zaloguj się
Zaloguj się do konta golfisty

Waldemar Bacławski: Otwórzmy się na ludzi!

Najpierw kupił pole golfowe, a dopiero potem pierwszy raz wziął kij do ręki. Jeszcze dwa lata temu myślał, że golf to elitarny sport dla zamkniętego środowiska, a dziś jest wielkim orędownikiem promocji tej dyscypliny, jako przystępnego sportu dla wszystkich.

O tym jak promować golf w Polsce, a przede wszystkim o polityce rozwoju Mazury Golf & Country Club rozmawiamy z Waldemarem Bacławskim, właścicielem firmy Inter-Parts, która od maja 2010 roku jest w posiadaniu pola golfowego w Naterkach.

– Dlaczego zdecydowali się Państwo na zakup Mazury Golf & Country Club?
To był zupełny przypadek. Jeden z moich współpracowników od kilku lat grał w golfa właśnie w Naterkach i któregoś dnia wspomniał, że obiekt jest do kupienia. Wcześniej nie miałem styczności z golfem, bo wywodzimy się z zupełnie innej branży – od 20 lat handlujemy częściami samochodowymi – więc patrząc na to z boku pewnie trudno byłoby znaleźć elementy wspólne. Jednak zarządzając polem bazujemy na modelu biznesowym, który sprawdził się w naszej firmie Inter Parts. Kiedy zacząłem rozmowy z irlandzką spółką, zarządzającą wówczas polem, wszystko chyliło się ku upadkowi – byli już komornicy i pewnie gdyby nie nowy inwestor zostałoby ono zamknięte. Po półrocznej batalii udało się obiekt kupić.

– Najpierw zakup pola, potem początek przygody z golfem. Dość nietypowa historia…
Zacząłem od inwestycji, a do samego golfa podchodziłem z rezerwą i niechęcią. Niestety stereotyp, że to elitarna, bardzo droga i zamknięta dyscyplina mnie również dotknął. W dodatku dyscyplina, której niektórzy nie traktują poważnie. Dopiero gdy poznałem środowisko i zacząłem grać doceniłem, że to sport, któremu towarzyszy duży wysiłek, że po rundzie na kilkunastu dołkach bolą mięśnie… Więc to polubiłem, bo sport nie jest mi obcy – w młodości trenowałem siatkówkę w AZS Olsztyn, teraz też znajduję czas, aby pograć, jeżdżę nas nartach, uprawiam nurkowanie… Z czasem zacząłem rozumieć język golfowy, rozpoznałem potrzeby golfistów, więc łatwiej mi będzie zarządzać polem. Bo nie ukrywam, że traktuję to przedsięwzięcie jako biznes.

– W jakim stanie przejął Pan obiekt?
Pole było do użytkowania, ale po zapleczu technicznym widać było, że przez ostatnie lata obiekt był zupełnie niedoinwestowany, odznaczał się brakiem gospodarskiej ręki. Co więcej był bez infrastruktury – niewielki domek klubowy, poza nim był jedynie namiot…

– 17 stycznia podpisał Pan umowę o dofinansowanie unijne z marszałkiem warmińsko-mazurskim. Jakie inwestycje Państwo planują?
Zaczęliśmy od dostawienia drugiego namiotu, tak abyśmy w tym sezonie mogli przyjąć większe grupy i przeprowadzić turnieje. W styczniu zapadły kluczowe decyzje dla rozwoju Naterek. Projekt opiewa na 5,58 mln zł, a1,48 mln zł otrzymamy z dofinansowania. Ma powstać dom klubowy z prawdziwego zdarzenia, czyli o powierzchni około 1200-1500 m2, asfaltowe drogi dojazdowe (rozmawiamy na ten temat z władzami lokalnymi). Te inwestycje dopiero w odległym terminie mogą dać zwrot, ale trzecia ma pomoc w ich sfinansowaniu– mowa o osiedlu apartamentowców położonych wokół pola. Jeszcze nie ustaliliśmy czy to będą apartamenty na sprzedaż, wynajem czy też w systemie condo – jesteśmy na etapie ustalania. Mieszkania przy polu będą formą finansowania innych wspominanych inwestycji, ale też ich celem jest zapewnienie stałego grona miłośników Mazury G&CC, bo dobrze byłoby mieć taką liczbę członków, która zabezpiecza minimalne potrzeby kosztowe pola. Do takiego break even jeszcze nam daleko, ale robimy sporo, aby doprowadzić obiekt do rentowności.

– Kiedy zamierza Pan osiągnąć próg rentowności?
Założyliśmy sobie pięcioletni plan rozwoju, więc za 5 lat chciałbym powiedzieć, że nam się udało. Może jesteśmy w o tyle uprzywilejowanej sytuacji w porównaniu do innych podmiotów, że niektóre pola muszą się same finansować. Dla nas to kolejna noga biznesowa, a zarabiamy na dystrybucji części samochodowych. Nawet jak do utrzymania pola golfowego trzeba dołożyć to teraz nas na to stać. Zdaję sobie sprawę, że to luksus, którego wszystkie pola nie mają. Tym łatwiej powinno się nam udać postawienie Naterek na nogi, bo struktura firmy, która działa od 20 lat wspiera nasz kolejny biznes, jakim jest to pole.  Przykładowo dział marketingu czy księgowość firmy Inter Parts pracują również dla tego obiektu. Normalnie musielibyśmy zatrudnić kolejnych pracowników, a tak korzystamy z dobrodziejstwa Inter Parts i na poziomie kosztów jest nam łatwiej.

– Trudno oczekiwać rentowności od pola, które jeszcze niedawno chyliło się ku upadkowi…
Dlatego traktuje je jako przyszłościowy biznes, o czym mówiłem członkom klubu już w zeszłym roku. Z tym, że chciałbym tu wdrożyć nieco inny model biznesowy niż dotychczas spotykany w większości pól golfowych w Polsce…

– To znaczy jaki? Jaką politykę rozwoju stosują Państwo wobec Mazury Golf & Country Club?
Każdy właściciel pola podejmuje decyzję, czy stworzyć elitarny klub dla garstki ludzi czy zrobić typowo publiczne pole. My wybraliśmy drugą formułę, bo wierzę, że za kilka lat golf w Polsce będzie tak popularny, jak w Czechach czy krajach Europy Zachodniej. Trzeba się otworzyć na ludzi. Potrzebna do tego jest współpraca klubów z właścicielami pól, z Polskim Związkiem Golfa, ale my zaczynami od siebie i naszego podwórka. Drogę do zbudowania przyjaznego dla rozwoju golfa środowiska widzę na podstawie trzech filarów: zniesienia bariery wejścia, obniżenia cen i zmianę stereotypu.

– Obniżenie cen w momencie, gdy pole na siebie nie zarabia. To dość śmiały pomysł…
Jestem z branży hurtowej, więc wiem, że lepiej mieć mniejszy zysk z kilkuset osób niż większy z kilkunastu. A dla przeciętnego Kowalskiego barierą rozpoczęcia przygody z golfem może być tzw. poziom wejścia. W wielu klubach, aby zostać członkiem należy wnieść niemałą opłatę wpisową. My z tego zrezygnowaliśmy. Kolejną przeszkodą może być roczne członkostwo. U nas młodzież do lat 16 gra za darmo. Studenci mogą wykupić roczny pakiet za 950 złotych, a więc pieniądze porównywalne do karnetu na siłownię. Dla osób, które w danym roku zdobędą Zieloną Kartę (niezależnie w jakim klubie) taki pakiet kosztuje niecałe 1600 zł. Kontynuujemy współpracę z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim Szkolimy, w ramach której szkolimy studentów, którzy wybrali golf jako zajęcia z wf, a jesteśmy na etapie rozmów ze szkołami podstawowymi i gimnazjami. Dzięki bezpłatnym niedzielnym klinikom dla każdego chętnego i współpracą z portalem „Olsztyn. Aktywnie!” szkolimy trzecią grupę, mam nadzieję, że późniejszych golfistów i członków klubu. Naszym celem jest zachęcić środowisko lokalne do golfa, aby nie postrzegali tego sportu przez istniejący stereotyp.

– W jaki sposób chciałby Pan zmieniać wizerunek golfa?
Jeszcze dwa lata temu należałem do osób, które widziały ten sport w niekorzystnym świetle, a teraz jestem orędownikiem propagowania tej dyscypliny. Uważam, że jedną z najlepszych metod na zmianę stereotypu jest marketing szeptany. Bannery, reklamy, przekaz medialny nie pomogą w takim zakresie, jak wzięcie człowieka za rękę, pokazania obiektu i powiedzenia „stary, to jest również dla ciebie”. Sam zachęciłem kilka osób rozmową, zaprosiłem na darmowe lekcje golfa i załapali bakcyla. Gdy ktoś do nas przyjeżdża i mówi „a ja myślałem, że to taki drogi sport” to proponuję: teraz idź i powiedź dziesięciu innym osobom, że tak nie jest i że gra w golfa jest fajna, jeśli ci się spodobało.

– Zakładamy, że mu się podobało, green fee w przystępnej cenie, a co z lekcjami? Trening z PRO kosztuje…
U nas szkolenie indywidualne dla 3-5-osobowej grupy – po 20 złotych za godzinę. Jako właściciele obiektu zrezygnowaliśmy całkowicie z prowizji trenerskich, do nas nie wchodzi nawet 5 groszy od osób, które uczą się pod okiem naszych instruktorów. Trzeba było przekonać trenerów, że warto to zrobić, ale takie działania już procentują i Kasia Nieciak na brak klientów nie narzeka. My liczymy, że z tych klientów zrodzą się potencjalni członkowie klubu.

– Jak namawiać ludzi do golfa, w sytuacji gdy w kraju jest stosunkowo mało obiektów? W niektórych rejonach Polski zachęcanie do golfa to jak namawianie Eskimosa do wędrówki piaskami Sahary…
Ja patrzę z lokalnej perspektywy. W prawie 200-tysięcznym Olsztynie jest ten nasz obiekt – 18-dołkowe piękne pole z mniejszym polem ćwiczebnym, fajnym driving range’m i przystępnymi cenami. I co? Z Olsztyna mamy 30 członków. To co dałoby kolejne pole? Tylko fakt, że któreś by nie wytrzymało i zakładam, że to nie byłoby nasze, bo na razie stać nas na komfort utrzymywania nierentowanego obiektu, za to szczycącego się 15-letnią historią. Według mnie jest nadpodaż obiektów. Pola są, golfistów za to mało, więc powstawanie nowych musi iść w parze z rosnącą liczbą graczy. Dzisiaj praktycznie żaden z obiektów się nie bilansuje, więc przy pojawieniu się nowych znajdą się takie, które upadną. Rozwój golfa zacząłbym od pracy u podstaw: przełamywania stereotypów, umożliwienia wejścia przeciętnemu Kowalskiemu na pole przez obniżenie cen, zachęcenie dzieci i młodzieży do tej formy aktywności.

– Wspominał Pan kiedyś, że docelowo Naterki mają tętnić życiem przez cały rok, a nie tylko w sezonie golfowym…
Bez odpowiedniej infrastruktury nie jesteśmy w stanie nic nowego stworzyć, więc zacząć trzeba od domku klubowego. Potem powstaną obiekty, które sprawią, że klub będzie żył przez cały rok. Jest na to kilka pomysłów. Na pewno będzie cała infrastruktura golfowa, wraz z symulatorem, który pozwoli odbywać trening zimą. Poza tym myślimy o nartach biegowych, ale okazuje się, że koszty prowadzenia profesjonalnej trasy biegowej są bardzo duże, porównywalne do prowadzenia pola golfowego. Poważnie zastanawiamy się nad budową trawiastych kortów tenisowych, bo takich w Polsce brakuje.
Otrzymaliśmy dofinansowanie unijne, więc odwrotu nie ma – aby otrzymać unijne fundusze projekt trzeba fizycznie zrealizować. Szczegóły dotyczące infrastruktury sportowej ustalone zostaną pod koniec roku, bo 2011 r. przeznaczamy na dopracowanie projektu i sprawy administracyjne, a wiosną 2012 r. rozpoczną się prace budowlane. Całość ma być oddana do użytku w 2013 roku. Jestem dobrej myśli, bo jako firma byliśmy już niejednokrotnie beneficjentem unijnych dotacji, więc mamy w tej kwestii doświadczenie.

Rozmawiała: Anna M. Kalinowska



Więcej aktualności

Partner Strategiczny

Partner Generalny

Zarezerwuj TEE TIME
Dostępność WCAG